Historia i historycyzm
Julius Evola
Powinniśmy rozpocząć od poczynienia uwagi, iż nacisk położony na pojęcie "historii" jest świeżej daty oraz że jest obcy każdej normalnej cywilizacji; a wiele większy jest na personifikowanie historii w jakiś rodzaj mistycznego bytu będącego przedmiotem zabobonnej wiary, aczkolwiek istnieje wiele innych spersonifikowanych abstrakcji, które stały się modne w epoce pretendującej do bycia "pozytywistyczną" i "naukową". Wielu ludzi posiada zwyczaj pisania słowa Historia przez wielkie H, tak jak w przeszłości imiona bóstw pisano wielkimi literami.
Pierwsze i bardziej ogólne znaczenie historycyzmu odnosi się do upadku bądź katastroficznego przejścia od cywilizacji bytu (charakteryzującej się stabilnością, formą i przynależnością do ponadczasowych zasad) do cywilizacji stawania się (charakteryzowanej przez zmianę, ruch i przypadkowość)*. To powinno stanowić nasz punkt wyjścia. W tej drugiej fazie wartości uległy odwróceniu a to załamanie stało się postrzegane jako rzecz pozytywna i nie tylko nie powinna być powstrzymana, ale wręcz zaakceptowana, wychwalana i pożądana. Na tym gruncie, idee historii, "postępu" i "ewolucji" zostały blisko związane z innymi; w ten sposób historycyzm często pojawiał się jako integralna część postępowego i oświeconego dziewiętnastego stulecia stanowiąc tło racjonalistycznej, naukowej i technologicznej cywilizacji.
Abstrahując od tego, historycyzm w specyficznym sensie jest podstawową wizją filozofii, zainspirowanej pierwotnie przez Hegla, a która we Włoszech reprezentowana była przez filozofów Benedetta Croce i Giovanniego Gentile. Przedstawię teraz temat ducha i "moralność" historycyzmu nowszego typu.
Jak wiadomo, Hegel dostrzegał koincydencję pomiędzy sferą rzeczywistości a racjonalności, stąd jego sławny aksjomat: "Wszystko co rzeczywiste jest racjonalne i wszystko co racjonalne jest rzeczywiste". Nie będę rozpatrywał tego problemu z perspektywy metafizycznej lub sub specie aeternitatis [z perspektywy wieczności]. Jakkolwiek pewne jest, że z konkretnego i ludzkiego punktu widzenia ów aksjomat jest wątpliwy z dwóch powodów. Jeden jest taki, że aby ów aksjomat był użyteczny, musiałoby się znać to, co rzeczywiste bezpośrednio, a priori, i w sposób determinujący, by wiedzieć co należałoby nazwać "racjonalnym" i użyć jako zarządzenie lub prawa, które Historia i każdy wypadek powinny zawsze odzwierciedlać. Brak zgody historyków na tą kwestię jest znamienny: prawda jest taka, że każdy z nich inspiruje się własnymi i subiektywnymi spekulacjami na poziomie szkolnej filozofii; to czego naprawdę tutaj brakuje to nawet najbardziej niepozorny widok z lotu ptaka wymagający uchwycenia nie tylko tego, co leży poza światem zjawisk, ale także tego, co kryje się za najbardziej oczywistymi przyczynami historycznych wstrząsów. Drugim powodem jest fakt, (nawet gdybyśmy uwierzyli w to, co ten czy inny filozof postuluje jako "racjonalne"), że w drodze zwyczajnego doświadczenia nie jest możliwe wykrycie zupełnej tożsamości racjonalnego i rzeczywistego; dlatego możemy się dziwić gdy jeden potwierdza tą tożsamość nazywając coś "rzeczywistym" ponieważ jest to racjonalne lub vice versa jeśli mówi o czymś jako o "racjonalnym" tylko dlatego, że jest to jedynie rzeczywiste albo dlatego, że przedstawia siebie jako faktyczną rzeczywistość.
Nie zajmując się nawet filozoficzna krytyką - poczyniłem ją w innym miejscu, gdy krytykowałem tzw. "transcendentalny idealizm"** - to już wystarczy, aby zdemaskować dwuznaczny i efemeryczny charakter historycyzmu. Jest tak dokładnie dlatego, że żyjemy w świecie stawania się, który charakteryzuje się nagłą zmianą zdarzeń, okoliczności i sił, które z jednej strony redukują historycyzm do "pasywnej filozofii fait accompli" oraz teorii nadającej "racjonalność" wszystkiemu, co skutecznie się zamanifestowało***; z drugiej strony, historycyzm mógłby równie promować "rewolucyjne" żądania, jeśli nie będzie woli uznania rzeczywistego za "racjonalne". W tym przypadku, w imię "rozumu" i "Historii", interpretowanych na czyjąś korzyść, potępienie przeszło na to, co jest. Nadal możliwe jest również trzecie rozwiązanie jako mieszanka dwóch poprzednich - mianowicie zaszufladkowanie jako "anty-Historia" wszystkiego, co szuka własnej manifestacji lub co zmierza do realizacji bądź odbudowania porządku innego niż istniejący, choć jeszcze bez wykluczenia usprawiedliwienia go i użyczenia mu "racjonalności", w przypadku bowiem jego zwycięstwa i uznania, staje się on wówczas rzeczywisty.
W ten sposób, zależnie od sytuacji historycyzm może być równie po stronie podrzędnego konserwatyzmu lub rewolucyjnych utopii, albo, co prawdopodobnie zdarza się znacznie częściej, po stronie tych, którzy wiedzą jak zaadoptować się do zmieniających warunków, przystosowując swoją lojalność do kierunku wiejącego aktualnie wiatru. Zatem Historia i "anty-Historia" stały się sloganami pozbawionymi jakiejkolwiek konkretnej treści, którą można by zastosować do obu znaczeń według osobistych preferencji, w kontekście gry w kości reprezentującej ten pogląd zwany "dialektyką" lub "historyczną dialektyką".
Typowym przykładem powyższego był rozwój, który nastąpił w Niemczech, poza założeniami heglowskiego historycyzmu, obu teorii autorytetu i państwa absolutnego z jednej strony (bezwartościowa teoria stojąca za systemem, który będąc zakorzenionym w tradycyjnych wartościach nie potrzebował jakiegokolwiek filozoficznego usprawiedliwienia) oraz marksistowskiej rewolucyjnej "dialektycznej" ideologii z drugiej. Bardziej współczesnym przykładem, we Włoszech, jest wrogość pomiędzy Gentile a Croce, którzy oboje byli zagorzałymi historykami. Jednakże Gentile, poprzez założenie jako racjonalnego tego, co się manifestuje na arenie politycznej nadał charakter "historyczności" (historicity) faszyzmowi, stawiając jego filozofię do swoich usług. Odwrotnie, Croce powodowany swymi osobistymi i ideologicznymi preferencjami, wysnuł refleksję o "racjonalności" odpowiadającej liberalnemu antyfaszyzmowi; w ten sposób napiętnował faszystowski porządek, chociaż był on "rzeczywisty" jako byt "antyhistoryczny". W następstwie wiatru zmieniającego kierunek, wielu ludzi, którzy wczoraj byli faszystami, obudzili się kilka lat później jako antyfaszyści; owi ludzie zmieniający przekonania mogą być uważani za reprezentantów trzeciej możliwości - bycia na czasie czego "Historia" i jej "racjonalność" będzie pożądała od czasu do czasu****.
Owe zwięzłe odniesienia pokazują co przynosi ze sobą historycyzm. Jest to zasadniczo bezkształtna, bezużyteczna i daremna filozofia. czasami nawet tchórzliwa i oportunistyczna; jest ona albo nierealistyczna albo pospolicie realistyczna, zależnie od okoliczności. Abstrahując jednak od elukubracji historycyzmu jako filozofii i odpowiadającego umysłowego zniekształcenia którego części winna jest włoska akademicka kultura, musimy zdemaskować mit historii przez wielkie H, zwłaszcza gdy ów mit sprzyja uśpieniu tych, którzy nie są świadomi sił, którym ulegli i gdy pomaga tym, którzy chcą by strumień stał się bardziej rwący, eliminując wszelką opozycję i przełamując ostatnie tamy; przywołując "sens historii", ludzie ci piętnują każdą postawę różną od ich własnej jako "antyhistoryczną" bądź "reakcyjną".
Ten typ historycyzmu, o ile nie jest to niedorzeczna halucynacja rozbitych ludzi, jest oczywistą zasłoną dymną, za którą działają siły światowego przewrotu. Wystarczająco zadziwiającym jest fakt, że nawet wśród tych, którzy tęsknią za przywróceniem starego porządku, istnieją tacy, którzy nie są tego świadomi; są oni niezdolni do odrzucenia historycystycznego mitu we wszelkich jego postaciach, nie uznawania, że istnieją ludzie, który tworzą lub unicestwiają historię, jeśli mają skłonność do oportunizmu. Musimy się przeciwstawić każdej konsekracji i "racjonalizacji status quo oraz musimy zaprzeczyć wszelkiemu uznaniu sił lub trendów, które uzyskały potęgę. Powinniśmy przypomnieć, że anatema bytu "historycznego" i "zewnętrznego wobec historii" jest rzucona przeciw tym, którzy ciągle pamiętają poprzedni porządek rzeczy i którzy nazywają przewrót po imieniu zamiast dostosowywać się do procesów gwałtownie przyspieszających zmierzch świata.
Mając tego jasność, człowiek jest przywrócony do fundamentalnej wolności poruszania się; w tym samym czasie przygotowuje się podstawy dla możliwego dochodzenia dążącego do osądzenia efektywnych wpływów, które popierały ten lub inny wstrząs w historii. Nawiązując do początkowej kwestii, to co powiedziałem będzie stanowiło wstęp do kolejnego tematu wybór tradycji. Przezwyciężywszy cały historyzm, pozbyliśmy się obu idei, a mianowicie, że przeszłość jest czymś, co determinuje mechanicznie teraźniejszość oraz pomysłu teleologicznego, ewolucyjnego i transcendentalnego prawa, które, dla wszystkich praktycznych zamierzeń, wiedzie nas z powrotem do determinizmu. Wtedy każdy historyczny czynnik będzie pojawiał się posiadając uwarunkowana rolę, ale nigdy determinującą. Możliwość aktywnej postawy skierowanej ku przeszłości będzie chroniona, szczególnie możliwość podtrzymywania wszystkiego, co jest inspirowane ponadczasowymi wartościami.
* Odnośnie cywilizacji bytu i stawania się, zob. moje L'arco e la clava, rozdz. 1.
** Zob. moją Teoria dell'Individuo Assoluto [Teoria Jednostki Absolutnej] (Turin: Bocca, 1927) oraz Saggi sull'idealismo magico [Eseje o Idealizmie Magicznym] (Rome: Atanor, 1925).
*** Koniecznym jest aby wykazać, że duch pierwotnej filozofii Hegla był rodzajem procesu sankcjonującego czysty rozum, tak bardzo, że Hegel, niemal jak Platon czy Eleaci, oskarżył naturę lub rzeczywistość o "niemoc" gdziekolwiek nie dostosowała się do usankcjonowanej apriorystycznej racjonalności. Pełny zmierzch "etycznego racjonalizmu", w historycystycznym znaczeniu biernego dostosowania woli i rzeczywistości, idei i faktu, pojawił się u epigonów Hegla, a zwłaszcza w "aktualizmie" Gentile'a.
**** Podczas gdy filozofia Gentile'a jest tak nieprzyjemne (słaba, zarozumiała i pomieszana) jak jego paternalistyczne, autorytarne i monopolizujące postawy w ciągu faszystowskiego okresu, musimy mimo to przypisać mu zasługę jako człowiekowi, który miał odwagę by pozostać po stronie faszyzmu nawet jeśli powinien był uważać to będące "historycznie passe", jako zakończył po przegranej stronie wojny.
Pierwsze i bardziej ogólne znaczenie historycyzmu odnosi się do upadku bądź katastroficznego przejścia od cywilizacji bytu (charakteryzującej się stabilnością, formą i przynależnością do ponadczasowych zasad) do cywilizacji stawania się (charakteryzowanej przez zmianę, ruch i przypadkowość)*. To powinno stanowić nasz punkt wyjścia. W tej drugiej fazie wartości uległy odwróceniu a to załamanie stało się postrzegane jako rzecz pozytywna i nie tylko nie powinna być powstrzymana, ale wręcz zaakceptowana, wychwalana i pożądana. Na tym gruncie, idee historii, "postępu" i "ewolucji" zostały blisko związane z innymi; w ten sposób historycyzm często pojawiał się jako integralna część postępowego i oświeconego dziewiętnastego stulecia stanowiąc tło racjonalistycznej, naukowej i technologicznej cywilizacji.
Abstrahując od tego, historycyzm w specyficznym sensie jest podstawową wizją filozofii, zainspirowanej pierwotnie przez Hegla, a która we Włoszech reprezentowana była przez filozofów Benedetta Croce i Giovanniego Gentile. Przedstawię teraz temat ducha i "moralność" historycyzmu nowszego typu.
Jak wiadomo, Hegel dostrzegał koincydencję pomiędzy sferą rzeczywistości a racjonalności, stąd jego sławny aksjomat: "Wszystko co rzeczywiste jest racjonalne i wszystko co racjonalne jest rzeczywiste". Nie będę rozpatrywał tego problemu z perspektywy metafizycznej lub sub specie aeternitatis [z perspektywy wieczności]. Jakkolwiek pewne jest, że z konkretnego i ludzkiego punktu widzenia ów aksjomat jest wątpliwy z dwóch powodów. Jeden jest taki, że aby ów aksjomat był użyteczny, musiałoby się znać to, co rzeczywiste bezpośrednio, a priori, i w sposób determinujący, by wiedzieć co należałoby nazwać "racjonalnym" i użyć jako zarządzenie lub prawa, które Historia i każdy wypadek powinny zawsze odzwierciedlać. Brak zgody historyków na tą kwestię jest znamienny: prawda jest taka, że każdy z nich inspiruje się własnymi i subiektywnymi spekulacjami na poziomie szkolnej filozofii; to czego naprawdę tutaj brakuje to nawet najbardziej niepozorny widok z lotu ptaka wymagający uchwycenia nie tylko tego, co leży poza światem zjawisk, ale także tego, co kryje się za najbardziej oczywistymi przyczynami historycznych wstrząsów. Drugim powodem jest fakt, (nawet gdybyśmy uwierzyli w to, co ten czy inny filozof postuluje jako "racjonalne"), że w drodze zwyczajnego doświadczenia nie jest możliwe wykrycie zupełnej tożsamości racjonalnego i rzeczywistego; dlatego możemy się dziwić gdy jeden potwierdza tą tożsamość nazywając coś "rzeczywistym" ponieważ jest to racjonalne lub vice versa jeśli mówi o czymś jako o "racjonalnym" tylko dlatego, że jest to jedynie rzeczywiste albo dlatego, że przedstawia siebie jako faktyczną rzeczywistość.
Nie zajmując się nawet filozoficzna krytyką - poczyniłem ją w innym miejscu, gdy krytykowałem tzw. "transcendentalny idealizm"** - to już wystarczy, aby zdemaskować dwuznaczny i efemeryczny charakter historycyzmu. Jest tak dokładnie dlatego, że żyjemy w świecie stawania się, który charakteryzuje się nagłą zmianą zdarzeń, okoliczności i sił, które z jednej strony redukują historycyzm do "pasywnej filozofii fait accompli" oraz teorii nadającej "racjonalność" wszystkiemu, co skutecznie się zamanifestowało***; z drugiej strony, historycyzm mógłby równie promować "rewolucyjne" żądania, jeśli nie będzie woli uznania rzeczywistego za "racjonalne". W tym przypadku, w imię "rozumu" i "Historii", interpretowanych na czyjąś korzyść, potępienie przeszło na to, co jest. Nadal możliwe jest również trzecie rozwiązanie jako mieszanka dwóch poprzednich - mianowicie zaszufladkowanie jako "anty-Historia" wszystkiego, co szuka własnej manifestacji lub co zmierza do realizacji bądź odbudowania porządku innego niż istniejący, choć jeszcze bez wykluczenia usprawiedliwienia go i użyczenia mu "racjonalności", w przypadku bowiem jego zwycięstwa i uznania, staje się on wówczas rzeczywisty.
W ten sposób, zależnie od sytuacji historycyzm może być równie po stronie podrzędnego konserwatyzmu lub rewolucyjnych utopii, albo, co prawdopodobnie zdarza się znacznie częściej, po stronie tych, którzy wiedzą jak zaadoptować się do zmieniających warunków, przystosowując swoją lojalność do kierunku wiejącego aktualnie wiatru. Zatem Historia i "anty-Historia" stały się sloganami pozbawionymi jakiejkolwiek konkretnej treści, którą można by zastosować do obu znaczeń według osobistych preferencji, w kontekście gry w kości reprezentującej ten pogląd zwany "dialektyką" lub "historyczną dialektyką".
Typowym przykładem powyższego był rozwój, który nastąpił w Niemczech, poza założeniami heglowskiego historycyzmu, obu teorii autorytetu i państwa absolutnego z jednej strony (bezwartościowa teoria stojąca za systemem, który będąc zakorzenionym w tradycyjnych wartościach nie potrzebował jakiegokolwiek filozoficznego usprawiedliwienia) oraz marksistowskiej rewolucyjnej "dialektycznej" ideologii z drugiej. Bardziej współczesnym przykładem, we Włoszech, jest wrogość pomiędzy Gentile a Croce, którzy oboje byli zagorzałymi historykami. Jednakże Gentile, poprzez założenie jako racjonalnego tego, co się manifestuje na arenie politycznej nadał charakter "historyczności" (historicity) faszyzmowi, stawiając jego filozofię do swoich usług. Odwrotnie, Croce powodowany swymi osobistymi i ideologicznymi preferencjami, wysnuł refleksję o "racjonalności" odpowiadającej liberalnemu antyfaszyzmowi; w ten sposób napiętnował faszystowski porządek, chociaż był on "rzeczywisty" jako byt "antyhistoryczny". W następstwie wiatru zmieniającego kierunek, wielu ludzi, którzy wczoraj byli faszystami, obudzili się kilka lat później jako antyfaszyści; owi ludzie zmieniający przekonania mogą być uważani za reprezentantów trzeciej możliwości - bycia na czasie czego "Historia" i jej "racjonalność" będzie pożądała od czasu do czasu****.
Owe zwięzłe odniesienia pokazują co przynosi ze sobą historycyzm. Jest to zasadniczo bezkształtna, bezużyteczna i daremna filozofia. czasami nawet tchórzliwa i oportunistyczna; jest ona albo nierealistyczna albo pospolicie realistyczna, zależnie od okoliczności. Abstrahując jednak od elukubracji historycyzmu jako filozofii i odpowiadającego umysłowego zniekształcenia którego części winna jest włoska akademicka kultura, musimy zdemaskować mit historii przez wielkie H, zwłaszcza gdy ów mit sprzyja uśpieniu tych, którzy nie są świadomi sił, którym ulegli i gdy pomaga tym, którzy chcą by strumień stał się bardziej rwący, eliminując wszelką opozycję i przełamując ostatnie tamy; przywołując "sens historii", ludzie ci piętnują każdą postawę różną od ich własnej jako "antyhistoryczną" bądź "reakcyjną".
Ten typ historycyzmu, o ile nie jest to niedorzeczna halucynacja rozbitych ludzi, jest oczywistą zasłoną dymną, za którą działają siły światowego przewrotu. Wystarczająco zadziwiającym jest fakt, że nawet wśród tych, którzy tęsknią za przywróceniem starego porządku, istnieją tacy, którzy nie są tego świadomi; są oni niezdolni do odrzucenia historycystycznego mitu we wszelkich jego postaciach, nie uznawania, że istnieją ludzie, który tworzą lub unicestwiają historię, jeśli mają skłonność do oportunizmu. Musimy się przeciwstawić każdej konsekracji i "racjonalizacji status quo oraz musimy zaprzeczyć wszelkiemu uznaniu sił lub trendów, które uzyskały potęgę. Powinniśmy przypomnieć, że anatema bytu "historycznego" i "zewnętrznego wobec historii" jest rzucona przeciw tym, którzy ciągle pamiętają poprzedni porządek rzeczy i którzy nazywają przewrót po imieniu zamiast dostosowywać się do procesów gwałtownie przyspieszających zmierzch świata.
Mając tego jasność, człowiek jest przywrócony do fundamentalnej wolności poruszania się; w tym samym czasie przygotowuje się podstawy dla możliwego dochodzenia dążącego do osądzenia efektywnych wpływów, które popierały ten lub inny wstrząs w historii. Nawiązując do początkowej kwestii, to co powiedziałem będzie stanowiło wstęp do kolejnego tematu wybór tradycji. Przezwyciężywszy cały historyzm, pozbyliśmy się obu idei, a mianowicie, że przeszłość jest czymś, co determinuje mechanicznie teraźniejszość oraz pomysłu teleologicznego, ewolucyjnego i transcendentalnego prawa, które, dla wszystkich praktycznych zamierzeń, wiedzie nas z powrotem do determinizmu. Wtedy każdy historyczny czynnik będzie pojawiał się posiadając uwarunkowana rolę, ale nigdy determinującą. Możliwość aktywnej postawy skierowanej ku przeszłości będzie chroniona, szczególnie możliwość podtrzymywania wszystkiego, co jest inspirowane ponadczasowymi wartościami.
* Odnośnie cywilizacji bytu i stawania się, zob. moje L'arco e la clava, rozdz. 1.
** Zob. moją Teoria dell'Individuo Assoluto [Teoria Jednostki Absolutnej] (Turin: Bocca, 1927) oraz Saggi sull'idealismo magico [Eseje o Idealizmie Magicznym] (Rome: Atanor, 1925).
*** Koniecznym jest aby wykazać, że duch pierwotnej filozofii Hegla był rodzajem procesu sankcjonującego czysty rozum, tak bardzo, że Hegel, niemal jak Platon czy Eleaci, oskarżył naturę lub rzeczywistość o "niemoc" gdziekolwiek nie dostosowała się do usankcjonowanej apriorystycznej racjonalności. Pełny zmierzch "etycznego racjonalizmu", w historycystycznym znaczeniu biernego dostosowania woli i rzeczywistości, idei i faktu, pojawił się u epigonów Hegla, a zwłaszcza w "aktualizmie" Gentile'a.
**** Podczas gdy filozofia Gentile'a jest tak nieprzyjemne (słaba, zarozumiała i pomieszana) jak jego paternalistyczne, autorytarne i monopolizujące postawy w ciągu faszystowskiego okresu, musimy mimo to przypisać mu zasługę jako człowiekowi, który miał odwagę by pozostać po stronie faszyzmu nawet jeśli powinien był uważać to będące "historycznie passe", jako zakończył po przegranej stronie wojny.
Julius Evola
(tłum. z ang. Marek Rostkowski,
źródło: J. Evola, Men among the ruins: post-war reflections of a radical traditionalist,
Rochester, Vermont 2002.)
Ponadczasowa wieczność jest centrum
i rządcą doczesnego świata
András László