Hiszpański młot na lewicę: Juan Donoso Cortés
Marek Rostkowski
Hiszpania jest dzisiaj tym krajem, którego rolę u progu XXI wieku można by porównać do Francji końca wieku XVIII. Kraj ten robi bowiem wszystko by zdobyć i utrzymać pozycję lidera w wyścigu o laury postępu.
Reino Espańol jeszcze do niedawna jeden z europejskich bastionów katolicyzmu, na kartach swej najnowszej historii posiadające stronice ze złotymi zgłoskami kontrrewolucji frankistowskiej, aktualnie dokonuje wzgardzenia swoją spuścizną dając zielone światło dla wszelkich zdegenerowanych prądów nowoczesnego świata, a tym samym stając się awangardą postępu. Złowieszczą emanacją największego kraju na Półwyspie Iberyjskim jest, rządzący już drugą kadencję z rzędu, jego premier-socjalista Jose Luis Rodriguez Zapatero. To właśnie pod jego rządami mają miejsce takie niewątpliwe zdobycze Rewolucji jak usuwanie ostatnich pomników F. Franco (dziadek premiera walczył po stronie republikańskiej w wojnie domowej 1936-1939 – notabene 1 kwietnia b.r. minęła 70. rocznica jej zakończenia), obowiązkowe lekcje o prawach gejów dla dzieci, legalizacja „małżeństw” par homoseksualnych, adopcji przez nie dzieci, zniesienie nauczania religii w szkołach, pomysł przyznania pewnych praw małpom człekokształtnym (szympanse, goryle i orangutany) z uwagi na ich bliskie pokrewieństwo z człowiekiem etc.
Hiszpania jednak nie zawsze była taka o czym wielu jeszcze pamięta. Zwłaszcza, że dzisiejsze Królestwo Hiszpanii, będące w istocie antytezą prawdziwego Reino Espańol, jest stosunkowo młodym tworem. My chcielibyśmy przypomnieć postać z nieco tylko odleglejszej historii tego kraju, bo z okresu XIX stulecia. Właśnie minęła bowiem 200. rocznica urodzin myśliciela i pisarza obozu Kontrrewolucji, polityka i dyplomaty: Juana Francisco Maríi da Salud Donoso Cortésa.
Urodził się on w Valle de la Serna 6 maja 1809 r. Jego przodkowie mieli być spokrewnieni z Hernánem Cortézem konkwistadorem Meksyku. W wieku 21 lat Donoso wkracza do świata polityki odrzucając drogę kariery naukowej. Rozpoczyna pracę w ministerstwie spraw wewnętrznych by już po 6 latach stać się naczelnikiem wydziału w ministerstwie sprawiedliwości. W niezwykle młodym wieku, bo mając zaledwie 25 lat traci żonę i jedynego syna.
W roku 1937 zostaje deputowanym do Kortezów. Po 2 latach emigruje do Paryża współtowarzysząc królowej matce Marii Krystynie jako jej osobisty sekretarz. Do kraju powraca w 1843 roku. 3 lata później otrzymuje tytuł markiza de Valdegamas dzięki czemu staje się uprawnionym do zasiadania w izbie wyższej hiszpańskiego zgromadzenia parlamentarnego.
W czasie swojej kariery Donoso Cortés był kilkukrotnie deputowanym a poza tym był członkiem Rady Koronnej a także Królewskiej Akademii Hiszpańskiej. Pod koniec życia pełnił funkcję ambasadora najpierw w Berlinie a potem w Paryżu.
Niestety Hiszpan nie cieszył się najlepszym zdrowiem. Dręcząca go choroba przybierała na sile w ostatnich latach, choć to właśnie one znaczone są jego dynamiczną aktywnością intelektualną – wtedy bowiem pisze swoje główne dzieło a także wygłasza dwie sławetne mowy parlamentarne. Juan Donoso Cortés umiera w Madrycie 3 maja 1853 r. Pochowano go w kaplicy królewskiej
Jest on autorem licznych książek, spośród których wskazać należy na jego opus magnum: Ensayo sobre el catolicismo, el liberalismo y el socialismo, considerados en sus principios fundamentales (Szkic o katolicyzmie, liberalizmie i socjalizmie, rozważanych w ich zasadach fundamentalnych) ogłoszone w 1851 r. Tezy zawarte w tym dziele odegrają niemałą rolę w przygotowaniu encykliki Syllabus Errorum papieża bł. Piusa IX.
Hiszpański Doktor Kontrrewolucji znany jest również, a może i przede wszystkim, ze swoich dwóch przemówień w Kortezach, których porównanie, zdaniem prof. Bartyzela, wytrzymuje z przemówieniem ojca konserwatyzmu E. Burke’a przeciwko zasadom Rewolucji Francuskiej. Sam Metternich odnosząc się do mów Hiszpana miał ponoć zanotować: "Po przeczytaniu Cortésa jedyne, co człowiekowi pozostaje, to odłożyć pióro, gdyż nikt nie jest w stanie wspiąć się samemu na wyższy poziom". Chodzi tu o sławetną mowę O dyktaturze z 1849 roku oraz O sytuacji generalnej w Europie z roku 1850.
Początkowo Donoso był zwolennikiem liberalizmu, związanym z jego prawicowym, konserwatywnym, umiarkowanym skrzydłem (moderados) nieustannie spierającym się z progresywistami (exaltados). Dość osobliwym, o ile nie całkowicie nieprawdopodobnym zatem wydaje się fakt, iż sławił on nawet, choć w nietypowy dla liberałów sposób, Rewolucję Francuską, jako "ostatni akt wielkiego dramatu emancypacji świata, który rozpoczął się ukrzyżowaniem Chrystusa, aby skończyć się ekspiacją Ludwika XVI".
Wówczas już jednak charakteryzował się żarliwą, acz nie ugruntowaną jeszcze doktrynalnie wiarą. W następstwie rewolucyjnej fali Wiosny Ludów zmienia się wreszcie w nieprzejednanego kontrrewolucjonistę. Należy on już jednak do nowego pokolenia Partii Porządku. Tym bowiem, co odróżnia go od takich umysłów jak J. de Maistre czy L. de Bonald jest ostateczne porzucenie złudzeń odnośnie możliwości restauracji Antiguo Régimen i poszukiwanie innej drogi wyjścia z rewolucyjnych ruin. Hiszpan młodszy bowiem od pierwszego pokolenia tradycjonalistów mądrzejszy jest o wiedzę i doświadczenie wynikające z zaobserwowanych zmian, jakie dokonały się na mocy spustoszenia rewolucyjnego. Nie był naocznym świadkiem narodzin XIX wieku więc tym ostrzej rozpoznawał rzeczywiste skutki tamtych wydarzeń. Fakt ten ma kardynalne znaczenie dla myśli Donoso Cortésa.
Markiz de Valdegamas rozwija elementy decyzjonizmu, który w wieku XX podejmuje z kolei Carl Schmitt. Nie jest on bowiem wyznawcą zasady legitymizmu. Nie tyle prawo ma dla niego znaczenie, co samo społeczeństwo. Zresztą już dawniej w sporze karlistów, tj. zwolenników Don Karlosa – brata Ferdynada VII – opowiedział się za stronnikami regentki, królowej matki Marii Krystyny zwanych krystynosami. Przypomnijmy, chodzi o wprowadzenie przez Ferdynanda VII „sankcji pragmatycznej” dopuszczającej do dziedziczenia kobietę wbrew obowiązującemu prawu salickiemu. W efekcie królową zostaje córka Ferdynanda Izabela zamiast brata Don Karlosa.
Donoso Cortés sprzeciwiał się ślepej wierze w prawowitość monarchów, skoro ci ostatni nie byli zdolni do rządzenia. W obliczu nadciągającej pożogi rewolucyjnej prawowity staje się ten, kto zdoła powstrzymać tą falę. Stąd m. in. jego poparcie dla króla Francuzów Ludwika-Filipa czy nawet Ludwika Napoleona Bonaparte i ustanowienia II Cesarstwa. Przyznać jednak należy, że wybór ten traktował w kategoriach mniejszego zła w obliczu wyboru pomiędzy królem uzurpatorem a tyranią rewolucji. Pojawia się tu zatem jego teoria dyktatury. Ważniejsze bowiem staje się samo ratowanie autorytetu i ciągłości państwa od tego, kto się tego podejmuje a nawet od panujących wówczas praw. W ten sposób król-dyktator, działając przecież poza legalizmem, uprawomocnia swoją władzę. Donoso pisze: „Kiedy legalność wystarcza dla zbawienia społeczeństwa, wtedy legalność; jeśli zaś nie starcza, wtedy dyktatura”. Opłakany stan rzeczywistości, może bowiem powstrzymać jedynie ten, kto zdolny jest do decyzji a więc dyktator, który ma ubiec nieuchronne wkroczenie na arenę zmagań tyrana. Dyktatura to jednak tylko środek przejściowy stanowiący zaporę dla dalszej degeneracji a w perspektywie mający przywrócenie właściwego porządku. Jest to zatem swoisty pragmatyzm a nie jedynie apologia silnej władzy opartej na przemocy, jak niektórzy chcieliby myśleć.
Hiszpański kontrrewolucjonista był, wbrew pozorom, stronnikiem wolności. Uważał wręcz, że w ściśle określonych warunkach władza w ogóle nie byłaby potrzebna. Natomiast ze pewien ideał uważał koncepcję władzy monarchicznej, w której wolność i autorytet sprzężone są w doskonałej symbiozie. To okoliczności zewnętrzne pchają go w objęcia radykalnych i koniecznych preferencji. Opcja wyboru bowiem, że przywołamy chyba jedną z najbardziej znanych sentencji markiza, „nie jest pomiędzy wolnością a dyktaturą; jeśliby była pomiędzy wolnością a dyktaturą, ja głosowałbym za wolnością, tak jak i wszyscy, którzy tutaj zasiadamy. (...) chodzi o wybór pomiędzy dyktaturą powstańczą a dyktaturą Rządu jako mniej ciążącą i mniej obraźliwą. Chodzi tu o wybór pomiędzy dyktaturą, która pochodzi z dołu, i dyktaturą, która pochodzi z góry: ja wybieram tę, która pochodzi z góry, ponieważ pochodzi z rejonów czystszych i jaśniejszych; chodzi o wybór, w końcu, pomiędzy dyktaturą sztyletu i dyktaturą szabli: ja wybieram dyktaturę szabli, gdyż jest bardziej szlachetna”.
Myśl Donosa jest na wskroś przesiąknięta pierwiastkiem religijnym będąc jedną z najbardziej wyrazistych teologii politycznych. Przekonywał on bowiem, iż podłożem każdej kwestii politycznej czy społecznej jest kwestia religijna. Z kolei zainspirowany tym Carl Schmitt 100 lat później powie, iż „Wszystkie istotne pojęcia z zakresu współczesnej nauki o państwie to zsekularyzowane pojęcia teologiczne”. Hiszpan jako zagorzały apologeta katolicyzmu przekonany jest o aktywnej wobec świata roli Boga. Pisze: „istnieje tylko jedna ogólna przyczyna wszystkich ludzkich spraw, mianowicie: Boża Opatrzność”. W jego koncepcji Bóg nie odwraca się od świata po jego stworzeniu, jak chcieliby deiści, lecz przeciwnie, sprawuje nad nim pieczę interweniując w razie konieczności. Tutaj również dopatruje się Hiszpan uzasadnienia dyktatury. Bóg bowiem stworzył świat i wpisał weń określone prawa, lecz w wyjątkowych okolicznościach wkracza doń łamiąc ustalone przez siebie reguły dokonując cudów. Podobnie dyktator wkracza na arenę dziejów depcząc prawa zastane dla ratowania społeczeństwa.
O ile Donoso Cortés posiada żarliwą wiarę w Boga, pozbawiony jest jej w stosunku do człowieka. Wyznaje bowiem, głoszony co prawda przez chrześcijaństwo, ale przez niego jeszcze wzmocniony, pesymizm antropologiczny. Człowiek przez grzech pierworodny został skalany złem, przeto nie jest już zdolny do czynienia dobra, co jednoznacznie deprecjonuje, zdaniem hiszpańskiego dyplomaty, ideę demokracji, jako idei władzy ufundowanej właśnie na antropologii pozytywnej. Dlatego też, by nie stoczyć się w otchłań potępienia, istota ludzka ma nad sobą dwie formy represji: wewnętrzną i zewnętrzną; dwa wędzidła: religię i władzę. Kontrrewolucjonista posługuje się tu metaforą termometru pisząc, iż gdy temperatura religijna jest wysoka, wskaźnik rtęci na termometrze politycznym jest odpowiednio niski; i odwrotnie, gdy słabnie poziom religijności, wzmaga się represyjność państwa. Innymi słowy porzucenie wolności, rozpad jedności religijnej, stopniowy upadek wiary powodował wzrost temperatury politycznej, która skutkowała wzmożeniem represji zewnętrznej w formie tyranii przez permanentny rozrost biurokracji i centralizację.
Przesłanie i dziedzictwo markiza de Valdegamas wciąż stanowią potężny ładunek inspiracji dla prawicy w rozumieniu Partii Boga. Niewielu we współczesnej historii myśli politycznej mamy pisarzy i polityków tego formatu co hiszpański Doktor Kontrrewolucji. Prace Juana Donoso Cortésa są i będą czytane, tym bardziej, że jego ideowa perspektywa nie była jedynie hiszpańska czy europejska, ale uniwersalna.