Umysł i Mit

Ananda K. Coomaraswamy

Niedawna dyskusja dotycząca instynktu i umysłu zawarta na łamach tego pisma [The New English Weekly], wraz z różnymi artykułami poruszającymi kwestię mitu i folkloru, skłoniły mnie do przedstawienia poniższych refleksji.

Instynkty są naturalnymi żądzami, kierującymi nas do tego, co wydaje się być, i może być pożądanym celem; postępować instynktownie to postępować pasywnie, wszystkie reakcje są tutaj w ścisłym sensie tego słowa pragnieniami. Nie możemy mylić tych pożądliwych reakcji z aktami woli. Różnica między nimi jest znana: "czynności zmysłowych pożądań ... zwie się pragnieniami, atoli nazwy tej nie dajemy czynnościom woli" (Św. Tomasz, Sum. Theol. I. 20. 1 ad 1); "Duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe" [Mt 26,41 - przyp. tłum.]. Ponadto, jak na to wskazuje Arystoteles (O duszy, 111. 10) pożądanie może być właściwe lub niewłaściwe; pragnienie jako takie zawsze skierowane jest ku temu co chwilowe, bez ważenia na konsekwencje; tylko umysł ma zawsze rację.

Mówiąc o "umyśle", trzeba jednak pamiętać, iż tradycyjny pogląd zawsze zakładał rozróżnienie "dwóch umysłów", jednego "apatycznego" (tj. niepodlegającego motywacji przyjemności i bólu), drugiego zaś "patetycznego" (tj. podległego perswazji żądz); jedynie Pierwszy Umysł (intellectus vel spiritus scholastycznej filozofii), będąc bezinteresownym, może osądzić do jakiego stopnia ulec można pożądaniu (instynktowi), jeśli służyć ma to rzeczywistemu dobru podmiotu, nie zaś czczej przyjemności.

Tak więc Hermes wskazuje (Libellus, XII. 1. 2-4), iż "W nierozumnych zwierzętach, umysł współdziała z właściwym każdemu naturalnym instynktem; lecz w człowieku, Umysł działa wbrew naturalnym instynktom ... Tak że te dusze, nad którymi Umysł przejmuje dowodzenie oświecane są jego światłem, i działa on przeciwko ich nadużyciom ... Lecz te ludzkie dusze, którym nie przewodzi Umysł są w tej samej sytuacji, co dusze nierozumnych zwierząt, w których umysł współdziała (z pożądaniami), i daje wolną rękę ich roszczeniom; dusze takie porywane są przez przypływ żądzy ku zaspokojeniu ich pragnień ... i są nienasycone w swych zachciankach." Z tego samego punku widzenia, człowiek, którym rządzą pragnienia jest według Platona "poddanym samego siebie", podczas gdy ten, kto nad nimi panuje jest "swym własnym panem" (Prawa, 645, Państwo, 431, etc.).

Instynktowne żądze dzikich zwierząt i ludzi żyjących w sposób naturalny (tj. w zgodzie z ludzką naturą) są zazwyczaj zdrowe; można powiedzieć, że naturalna selekcja zajęła miejsce Umysłu w ustanowieniu ograniczenia zaspokajania tychże. Jednakże żądze ludzi cywilizowanych nie są już godne zaufania; naturalna kontrola została wyeliminowana (poprzez "podbój Natury"); żądze zaś, nasilone za pomocą reklamy, sprowadzają się do nieskończonych potrzeb, którym jedynie bezstronny Umysł może stawić rozsądną granicę. P. Romney Green broni instynktów (1) zapominając, że są one w rzeczywistości żądzami lub potrzebami i (2) ponieważ ma on w rzeczywistości na myśli te pragnienia, które jego Umysł, w istocie, akceptuje. Kpt. Ludovici, z drugiej strony, ma zupełną rację mówiąc, iż nasze instynkty muszą być kontrolowane przez wyższą zasadę. Jeżeli mamy zaufać naszym instynktom, upewnijmy się, że nie są to jakiekolwiek instynkty, lecz jedynie te, które właściwe są Człowiekowi w wyższym znaczeniu tego słowa.

Moją uwagę zwróciła recenzja P. Nichols'a przekładu "Małpy"1 autorstwa Waley'a. Ma on rację mówiąc, iż charakterystyczne dla tego typu literatury jest "przekazanie najgłębszego znaczenia w najbardziej ekonomicznej, powszedniej formie": jest to, w istocie, jedna z zasadniczych cech wszelkiego właściwego symbolizmu. Myli się on jednak nazywając takie dzieło "kopalnią ludowej fantazji". Tymże ono nie jest. Materiał "folkloru" nie powinien być oddzielany od mitu, tego "mitu, który nie jest moim - otrzymałem go od swojej matki", jak powiedział Eurypides; co nie znaczy, że stworzyła go matka mojej matki. Tym, co zawdzięczamy ludowi, i za co nie możemy być nazbyt wdzięczni w tych ciemnych czasach umysłu, nie jest tegoż ludowa tradycja, lecz jej wierny przekaz i utrzymanie. Zawartość tej tradycji, jak rozpoznali to niektórzy (choć nieliczni) uczeni, jest zasadniczo metafizyczna, i tylko przygodnie służąca przyjemności.

W niniejszym przypadku "rzeka", "most" oraz "łódź" są uniwersalnymi symbolami; odnajdywane są one w dziełach ostatnich trzech tysiącleci, będąc prawdopodobnie dużo większej starożytności. Cytowany epizod zdaje się być echem Mahakapi Jataka, w której Bodhisattva (nie zaś Boddhi, jak pisze P. Nichols) jest królem małp tworzącym z samego siebie most, po którym jego lud przekroczyć może fale doznań ku drugiemu, bezpiecznemu brzegowi; jest to echo starszego tekstu Samhity, w którym Agni (mogący być przyrównanym z jednej strony do Buddy, z drugiej zaś do Chrystusa) proszony jest o bycie "naszym wątkiem, mostem i drogą" (oraz "Pozwól nam dosiąść twego grzbietu"), podczas gdy w Mabinogion znajdujemy porównanie "Niechże ten, który ma być twym wodzem, będzie twoim mostem" (A vo penn bit bont, Opowieść Branwen), w odniesieniu do czego Evola zauważył, iż było to "mot d'ordre" rycerzy Króla Artura. Św. Katarzyna ze Sieny miała wizję Chrystusa w formie mostu; Rumi zaś przypisał Chrystusowi słowa: "Dla prawdziwych wiernych staję się mostem ponad morzem". Już w Rygwedzie znajdujemy wyrażenie "Niczym most, śpieszy poprzez wody", w odniesieniu do Słońca, tj. Ducha. Podobnie w odniesieniu do innych symboli; Tripitaka jest, rzecz jasna, znanym określeniem Nikayas palijskiego kanonu buddyjskiego i oznacza tu "Pismo" w jego wyższym, nieliteralnym znaczeniu. Odpłynięcie martwego ciała przypomina katharsis w sensie platońskim, tj. oddzielenie duszy od ciała, lub w określeniach paulińskich, Ducha od "duszy".

Vox populi vox Dei; nie dlatego, że słowo jest ich, lecz dlatego że jest Jego, tzn. "Słowo Boże", które rozpoznajemy w Piśmie, lecz przeoczamy w baśni, którą otrzymaliśmy od swej matki i nazywamy "przesądem", którym jest w istocie w pierwotnym znaczeniu tego słowa, oraz jako "tradycja", "to, co zostało przekazane". Strzygowski pisze: "Ów (tj. niżej podpisany) ma całkowitą rację mówiąc, iż 'Chłop może być nieświadomy, lecz to, czego jest nieświadomy samo w sobie dalece przekracza empiryczną naukę i realistyczną sztukę 'edukowanego człowieka', którego prawdziwą ignorancję demonstruje fakt, iż bada on i porównuje dane folkloru i 'mitologii' nie podejrzewając ich prawdziwego znaczenia w większym stopniu, niż najbardziej niedouczony chłop'." (Journal of the Indian Society of Oriental Art, V. 59).

W rzeczywistości, współczesny umysł, stężały od ciągłego rozważania "Biblii jako literatury" (zgadzam się z oceną wyrażoną przez św. Augustyna w słowach "Siekiero, rąbiąca kamień"), mógłby, podejmując niezbędny wysiłek intelektualny, zwrócić się ku mitologii i folklorowi, by odnaleźć tam - przykładowo w bohaterskim wybawieniu dziewicy od smoka, lub (co jest tą samą rzeczą) odczarowaniu smoka przez pocałunek (albowiem nasza własna zmysłowa dusza jest smokiem, od którego Duch jest naszym wybawieniem) - pełną relację planu odkupienia i sposób jego działania.


(źródło: A. K. Coomaraswamy, Mind and Myth
w: What is Civilisation?, Great Barrington, 1989
tłum. KS)


  1. ["Małpa" to potoczne określenie chińskiej, mitologiczno-historycznej powieści Wu Cheng'ena "Podróż na zachód" - przyp. tłum.]