Znaczenie śmierci

Ananda K. Coomaraswamy

Ez ist nieman gotes riche wan der ze grunde tot ist.
Mistrz Eckhart (Pfeiffer ed., s. 600)

Znaczenie śmierci jest nierozerwalnie związane ze znaczeniem życia. Nasze zwierzęce doświadczenie wiąże się tylko z tym, co dziś, jednak nasz rozum bierze pod uwagę również to, co jutro; stąd, o ile nasze życie jest intelektualne, a nie jedynie doznaniowe, nieuchronnie zainteresowani jesteśmy odpowiedzią na pytanie, co stanie się z "nami" w następstwie śmierci. Jest to, oczywiście, pytanie, na które odpowiedzieć można tylko pod względem tego, czym lub kim jesteśmy teraz, śmiertelnym czy nieśmiertelnym: to pytanie o zasadność, którą z jednej strony nadajemy naszemu przekonaniu o byciu "takim a takim człowiekiem", z drugiej zaś naszemu przekonaniu o byciu nieuwarunkowanym.

Tradycja Philosophia Perennis, zarówno Wschodnia jak i Zachodnia, starożytna i współczesna, czyni wyraźne rozróżnienie pomiędzy egzystencją a esencją, stawaniem się a bytem. Egzystencja takiego a takiego człowieka, mówiącego o sobie "Ja", jest sukcesją chwil świadomości, z których żadne dwie nie są takie same; innymi słowy, człowiek ten w następujących po sobie chwilach nie jest nigdy tym samym człowiekiem. Znamy tylko przeszłość i przyszłość, nigdy teraźniejszość, a więc nigdy nie ma momentu, w odniesieniu do którego moglibyśmy powiedzieć o swoim ja,  że oto "jest"; gdy tylko spytamy, czym to jest, "stało się" to już czym innym; i tylko dlatego, że zmiany zachodzące w krótkim okresie są małe, mylimy nieustający proces z rzeczywistym bytem.

Dotyczy to zarówno duszy, jak i ciała. Nasza świadomość jest strumieniem, wszystko płynie i "nie można wejść dwa razy do tej samej wody". Ponadto, rozpatrując sprawę indywidualnie, każdy strumień świadomości miał swój początek, a zatem musi mieć również swój koniec. Nawet jeśli założymy, że indywidualna ciągłość świadomości przetrwać może rozkład ciała (co nie byłoby niepojęte jeśli przyjęlibyśmy istnienie różnych substancjalnych podpór bardziej subtelnych niż gruba "materia", którą odnotowują nasze zmysły), oczywiste jest, że taka "pośmiertna osobowość", wciąż związana z czasem, nie dostarcza żadnych dowodów na to, że owa egzystencja mogłaby trwać wiecznie. O wszechświecie, jakkolwiek wiele różnych "światów" (tj. spójnych możliwości) mógłby obejmować, nie można myśleć jako oddzielonym od czasu. Nie możemy, przykładowo, zapytać: Co Bóg robił przed stworzeniem świata? lub: Co będzie robił po jego zmierzchu? ponieważ  świat oraz czas współistnieją i nie mogą być od siebie oddzielone. Jeśli przyjmujemy, że wszechświat miał swój początek, przyjmujemy również, że będzie miał swój kres, gdy nie będzie już czasu i przestrzeni; to zaś oznacza, że cokolwiek istnieje w czasie i przestrzeni prędzej czy później znajdzie swój kres. Uwydatniamy ten punkt dlatego, że istotne jest uświadomienie sobie,  iż spirytualistyczne "dowody" pośmiertnego życia osobowości, nawet jeśli uznać ich wiarygodność, nie są dowodami nieśmiertelności, lecz tylko przedłużenia osobowej egzystencji. Zakładanie pośmiertnego życia osobowości jest jedynie odwlekaniem problemu znaczenia śmierci.

Tradycja, o której mowa, przyjmuje więc, zgadzając się pod tym względem z opinią "materialistów" i "nihilistów", że dla takiego a takiego człowieka, o takim i takim imieniu, wyglądzie i cechach, niemożliwa jest nieśmiertelność; jego egzystencja jest w każdych warunkach nieustannie zmieniającą się, zaś "wszelka zmiana jest śmiercią". W oparciu zarówno o autorytet jak i o rozum przyjmuje się, iż "ten człowiek" jest śmiertelny i że "nie ma świadomości po śmierci". Co się zrodziło musi umrzeć, co jest zespolone musi się rozpaść i jałową byłaby rozpacz nad tym, co wpisane jest w samą naturę rzeczy.

To jednak nie koniec. Prawdą jest, że nic, co śmiertelne z natury nie może stać się nieśmiertelnym, jakkolwiek długi czas mogłoby to trwać. Niemniej jednak tradycja nalega na to, byśmy "poznali siebie", poznali to, czym i Kim jesteśmy. Myląc intuicję-bycia ze świadomością-bycia-takim-a-takim, mogliśmy o sobie zapomnieć. Jest to w istocie przypadek amnezji i błędnej tożsamości. Przypomnijmy, że "osoba" jest przede wszystkim maską i przybranym okryciem, że "cały świat jest sceną" i że dziecinnym raczej złudzeniem byłoby utrzymywać, że dramatis personae były "rzeczywistymi osobami" samych aktorów. Z punktu widzenia naszej tradycji, kartezjańskie cogito ergo sum jest całkowitym non sequitur i błędnym kołem w rozumowaniu, ponieważ nie mogę, zgodnie z prawdą, powiedzieć cogito, lecz wyłącznie cogitatur. "Ja" ani nie myślę, ani nie widzę, lecz to Inny, który sam widzi, słyszy, myśli we mnie i poprzez mnie działa; Esencja, Ogień, Duch, lub Życie, które nie jest "moje" mniej czy bardziej niż "twoje", samo jednakże nikim nigdy się nie stając; zasada przenikająca i ożywiająca jedno ciało po drugim, będąca jedyną, która między ciałami wędruje, nigdy nie zrodzona i nigdy nie umierająca, choć obecna przy każdych narodzinach i śmierci ("żaden wróbel nie spadnie na ziemię [bez woli Ojca]"). Jest to Życie żywe dove s'appunta ogni ubi ed ogni quando ["gdzie czas i miejsce mają kres swój wieczny"], w miejscu bez wymiarów i w chwili bez trwania, którego empiryczne doświadczenie jest niemożliwe i które poznane być może jedynie bezpośrednio. To Życie jest "Duchem", którego "oddajemy" gdy człowiek umiera i duch wraca do swego źródła, proch zaś do prochu.

Cała nasza tradycja potwierdza "istnienie w nas dwojga"; platońska śmiertelna i nieśmiertelna "dusza", hebrajska oraz islamska nefesh (nafs) i ruah (ruh), filońska "dusza" i "Dusza duszy", egipski faraon i jego Ka, chiński Zewnętrzny i Wewnętrzny Mędrzec, chrześcijański Zewnętrzny i Wewnętrzny Człowiek, Psyche i Pneuma, wedantyjska "jaźń" (atman) i "Nieśmiertelna Jaźń jaźni" (asya amrta atman, antah purusa) - jedna będąca duszą, jaźnią, lub życiem, które mamy "nienawidzić" i "odrzucić" jeśli podążać chcemy za Chrystusem, oraz druga dusza lub jaźń, która może zostać wybawiona. Z jednej strony zaleca się nam "Poznaj siebie", z drugiej zaś mówi "Ty jesteś Tym (Nieśmiertelną Jaźnią jaźni)". Powstaje tutaj pytanie, w kim, gdy stąd odejdę, będę szedł dalej? W mojej jaźni, czy jej Nieśmiertelnej Jaźni?

Od odpowiedzi na powyższe zależna jest odpowiedź na pytanie: Co dzieje się z człowiekiem po śmierci? Biorąc pod uwagę to, co powiedziano wyżej, oczywiste jest, iż jest to pytanie dwuznaczne. W odniesieniu do kogo zadaje się pytanie, tego człowieka czy Człowieka? W przypadku tego człowieka, odpowiedzieć możemy jedynie pytając: Co mogłoby z niego przetrwać inaczej niż poprzez dziedzictwo w jego potomkach? Natomiast w przypadku Nieśmiertelnego, pytając: Co z niego może umrzeć? Jeśli w tym życiu - a "poza czasem niknie twoja szansa" - pamiętaliśmy o swojej Jaźni, wtedy "ty jesteś Tym", jeśli zaś nie, wtedy "wielkie jest zniszczenie".

Jeśli poznaliśmy tego Człowieka, możemy powiedzieć wraz ze św. Pawłem: "Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus". Ktokolwiek może to powiedzieć, lub powtórzyć tego ekwiwalent w jakimkolwiek dialekcie der einen Geistessprache, jest tym, kogo zwie się w Indiach jivan-mukta, "człowiekiem wolnym tu i teraz". Człowiek ten, Paweł, obwieścił własną śmierć; można by więc użyć wobec niego słów "żywy trup". Co z niego miałoby przetrwać, gdy ciało przestało oddychać, jeśli nie Chrystus? - ten Chrystus, który powiedział: "Nikt nie wstąpił do nieba, tylko ten, który zstąpił z nieba, Syn Człowieczy, który jest w niebie"!

"Królestwo Boże nie jest dla nikogo prócz całkowicie martwych" (Mistrz Eckhart, Evans ed., I, 419). Tak więc, w słowach tego samego Mistrza: "dusza musi zadać sobie śmierć". Cóż innego znaczą słowa, by "nienawidzić" i "odrzucić" samych siebie? Czyż nie jest prawdą, że "całe Pismo wzywa do uwolnienia się od siebie"?

Come l'uomo s'eterna? Tradycyjną odpowiedź podać można w słowach Dżalaluddina Rumiego i Anioła Ślązaka: "Umrzyj zanim umrzesz". Tylko martwi mogą wiedzieć, co to znaczy być martwym.


(źródło: A. K. Coomaraswamy, The Meaning of Death
w: Metaphysics, Princeton, 1977
tłum. KS)


    [Znamiona rękopisu oraz brak przypisów wskazują na to, iż powyższy esej, powstały w późnych latach 30. lub 40. XX wieku, był pierwotnie przeznaczonym do publikacji wykładem lub listem.]