Julius Evola - Faszyzm, Tradycja, Kościół

Martin Schwarz

Nieznane są jakiekolwiek relacje ze spotkania Evoli z Codreanu, które miało miejsce na miesiąc przed aresztowaniem tego ostatniego, w marcu 1938 roku, zatem jego przebieg można odtworzyć tylko na podstawie wspomnień samego Evoli.

Według zapisków Evoli, Codreanu następująco scharakteryzował ówczesne ruchy narodowe: „Stwierdził, iż na każdy organizm składają się trzy elementy: Forma, Witalność i Duch. Ruch narodowego odrodzenia nie może ograniczać się tylko do oparcia na jednym z nich. Zgodnie z rozumowaniem Codreanu, w przypadku faszyzmu górę bierze Forma, ucieleśniona w politycznym założeniu o bezwzględnym prymacie Państwa. Dziedzictwo rzymskie pełni zaś rolę siły organizującej. Tymczasem w niemieckim narodowym socjalizmie szczególną wagę przywiązuje się do zasady Witalności. Dowodem na to jest nacisk na kwestie rasowe. W centrum zainteresowań narodowego socjalizmu znajduje się mit rasy wiążący się z uznaniem roli krwi i wspólnoty narodowej definiowanej przez rasę. Natomiast w przypadku Żelaznej Gwardii kluczowe znaczenie ma pierwiastek duchowy; pojęcia łączone z religią i ascezą, według Codreanu, ściśle ze sobą związane.” (wg Evola – „Meine Begegnung mit Codreanu”).

Nie ma wątpliwości, do którego z wymienionych powyżej pierwiastków Evola przywiązywał największą wagę. Przez długie lata podejmował krytykę faszyzmu, zwracając uwagę na jego tendencje do statolatrii i biurokratyzacji. Jego zdaniem faszyzm stanął przed wyborem pomiędzy Imperium Rzymskim a Italią; Imperium Rzymskim, które stanowi także część dziedzictwa Rumunii a wyrosłym z rewolucji wzniesionej przez masonerię państwem włoskim opartym na demonicznym duchu Rewolucji Francuskiej, przypominającym rozdzieraną partyjnymi kłótniami współczesną Rumunię.

Z kolei w narodowym socjalizmie Evola doceniał do pewnego stopnia pierwiastki rasowe, jednak otwarcie piętnował ich formułę opartą na biologicznym materializmie. Przydawał większego znaczenia duchowi rasy niż biologicznym podstawom jej istnienia. Wynikało to niewątpliwie z odrzucenia przez niego materialistycznego odkrycia Darwina, jakim była tzw. teoria ewolucji; stawiał ją na równi z dorobkiem Marksa i Freuda – jako najbardziej niedorzeczne poglądy doby materializmu.

Evola marzył o ruchu narodowym, który przedkładałby nad wszystkie inne zasadę duchową. Wraz z garstką swych przyjaciół usiłował wpłynąć w tym kierunku na faszyzm. Swe nadzieje pokładane w narodowym socjalizmie lokował przy SS, w którym dostrzegał nową formułę ascetycznego zakonu. Prawdziwe zamierzenia Reichsführera SS Heinricha Himmlera polegały tymczasem na próbie założenia na całym obszarze wielkoniemieckiej Rzeszy sieci należących do SS twierdz, które umożliwiłyby mu przejęcie władzy po ewentualnej śmierci lub rezygnacji Führera i budowę nowych struktur biurokratycznych. Jaka zatem była duchowa strona całego przedsięwzięcia? Uwielbienie Führera (element Formy) i wiara w wyższość rasy nordyckiej (element Witalności) nie pozostawiły zbyt wiele miejsca dla Ducha: ograniczono się jedynie do powierzchownego kultu znaków runicznych, który miał za zadanie wskrzesić germańską starożytność. Evola miał nadzieję na urzeczywistnienie swej doktryny Tradycji właśnie w Niemczech, jednak spotkał się tam z nieufnością i brakiem zrozumienia. Według archiwów ówczesnych władz (patrz: „Julius Evola nei documenti segretei del Terzo Reich”, Edizioni Europa, 1986), narodowych socjalistów nie przekonywała jego koncepcja rasy jako formacji duchowej. Ograniczali się raczej do wydawania świadectw aryjskości; nie sprostali w najmniejszym stopniu wyobrażeniom aryjskich wojowników sfery duchowej głoszonym przez Evolę.

Tymczasem ideałom Evoli bliska była Żelazna Gwardia. Był pod szczególnym wrażeniem nazwy, którą obrała: „Legion Archanioła Michała”. Wspomina też o wielkim znaczeniu, jakie miały dla Codreanu posty i modlitwa: „W modlitwie dostrzega on drogę wewnętrznego opanowania i skupienia energii.” Przekonanie to nie miało nic wspólnego z jego wcześniejszymi opiniami dotyczącymi modlitwy chrześcijańskiej, formułowanymi pod wpływem Nietzschego, sprowadzającymi ją do upokorzenia i ogłupienia. Po latach Evola miał poświęcić się badaniom wątków ascetycznych w buddyzmie („La dottrina del Risveglio”, 1943). Doprowadziły go one do wniosku, że nauczanie Buddy bazowało na rdzennych wartościach indogermańskich, które zanikły po tym, jak do buddyzmu przeniknęły wpływy azjatyckie.

Należy tu podkreślić aspekt „zewnętrzny” stosunku do Kościoła i Narodu. Evola następująco relacjonuje odpowiednią wypowiedź Codreanu: „Tak naprawdę, to staramy się tchnąć życie w religię, która stała się martwa – sprowadza się do tradycjonalizmu ospałego kleru – przepełnić ją świadomością narodową i autentycznym doświadczeniem. Ponad to przyszło nam żyć w warunkach sprzecznych z naszą wiarą; w sytuacji dualizmu wiary i polityki, etyki i duchowości pozbawionych konsekwencji politycznych. Ruch Żelaznej Gwardii wyprowadza podstawową dla naszej religii ideę ekumenizmu. Stanowi ona konstruktywne zaprzeczenie wszelkiego internacjonalizmu oraz abstrakcyjnego, racjonalnego uniwersalizmu. Idea ekumenizmu polega na postrzeganiu społeczeństwa jako realnie istniejącej całości, organizmu żywego, zachowującego łączność nie tylko z naszym ludem, ale także z przodkami i Bogiem. Realizacja tej idei, wprowadzenie jej w życie stanowi główny cel naszego ruchu: polityka, partie, kultura itd. są dla nas tylko doraźnymi środkami. Doprowadzimy do realizacji tego pierwszorzędnego założenia i dzięki temu umożliwimy odrodzenie człowieka rumuńskiego, dając mu pole działania i udział w tworzeniu narodu i państwa. Bardzo istotna jest dla nas wiara w obecność, nie symboliczną, a realną, przodków w narodzie ekumenicznym; obecność naszych zmarłych rodaków, a przede wszystkim naszych poległych bohaterów.”

Nie ma tu miejsca, by rozwodzić się nad podobieństwem powyższych refleksji do koncepcji austriackiego myśliciela katolickiego Othmara Spanna, który również wywarł w tym okresie pewien wpływ na Evolę. Evola mógł zatem przyjrzeć się żywemu nacjonalizmowi duchowemu (zwanemu tu „ekumenizmem”), a nie tylko filozoficznym rozprawom pozostającym na papierze.

Trudno się zatem dziwić wielkiemu wstrząsowi, który przeżył, gdy na początku grudnia 1938 roku dotarła do niego wiadomość o haniebnym morderstwie dokonanym przez władze na uwięzionym Codreanu.

Lata wojny Evola spędził na przemyśleniach nad znaczeniem wielkiego światowego konfliktu. Wojny nie traktował jako zła, przed którym należy się wystrzegać, lecz widział w niej szansę na rozkwit sił heroizmu i narodziny nowego człowieka. Pisał: „Wiele zależy od tego w jaki sposób jednostka ustosunkuje się do wysiłku wojennego: czy wykorzysta go jako doświadczenie heroiczne, ofiarę i katharsis, środek do wyzwolenia i wewnętrznego odrodzenia. Ta znamienna, choć niewidoczna na zewnątrz, postawa naszych wojowników nie będzie mieć nic wspólnego z jakąkolwiek pozą i wielkimi słowami, jednak będzie miała decydujące znaczenie nie tylko dla zwycięskiego rozstrzygnięcia wydarzeń naszych burzliwych czasów, ale również dla formy i istoty Ładu, który po tym zwycięstwie nastanie. (...) Nowy człowiek oczyści się z pierwiastka tragicznego, mrocznego i chaotycznego; zapoczątkuje nową formułę nadchodzących czasów. Zgodnie ze starożytną tradycją aryjską, heroizm wykazywany przez najbardziej wartościowe jednostki może pełnić rolę zaklęcia zdolnego przywrócić, osłabioną przez wieki, łączność pomiędzy tym światem a światem wyższym.” („Die arische Lehre von Kampf und Sieg”, Wiedeń 1941). Któż lepiej mógłby symbolizować tę łączność niż Archanioł Michał?

Wynik wojny był jednak niezgodny z przewidywaniami Evoli; Europę podzieliły między sobą wpływy bolszewizmu i amerykanizmu. W którym miejscu Państwa Osi popełniły błąd? Swoje przemyślenia nad faszyzmem i narodowym socjalizmem Evola opublikował w pracy pt. „Der Faschismus aus rechter Sicht, mit dem Anhang: Bemerkungen zum Dritten Reich” (1970). Swój punkt widzenia określił tam mianem „autentycznie prawicowego“.

W przypadku Duce podjął krytykę jego kultu jednostki przejawiającego się podziwem dla wyczynowego sportowca i niezmordowanego kochanka; brakowało tu jednak uznania zasady transcendentnej osobowości. Podczas gdy Duce pragnął być ucieleśnieniem idei Państwa, Führer postrzegał się jako wcielenie ludu germańskiego. Teoretycznie oznaczało to możliwość bezpośredniego kontaktu Narodu z Wodzem, bez udziału jakiejkolwiek hierarchii; opierało się to jednak na tendencyjnym założeniu równości wszystkich przedstawicieli Narodu. Dlatego właśnie Evola mówił o proletaryzacji, jakiej uległ narodowy socjalizm. W rzeczywistości pomiędzy Narodem a Führerem rozrosła się pasożytnicza klasa biurokratów, odnoszących się do Narodu despotycznie i miażdżących wszelkie kierowane pod jej adresem uwagi krytyczne poprzez stawianie znaku równości między nimi a krytyką samego Führera, którego jednocześnie izolowali od jego jedynego źródła siły, Ludu.

W miejsce totalitarnego państwa narodowego i socjalizmu nazistów Julius Evola proponuje Państwo Ładu. Jego motorem miałoby być SS. Co miało być natomiast duchowym fundamentem tego państwa? „Pozytywne chrześcijaństwo” głoszone przez doktrynę narodowo-socjalistyczną wiązało się z odrzuceniem tzw. „negatywnego chrześcijaństwa”. Według tej teorii, negatywne aspekty chrystianizmu łączyć należy z przepełnionym myślą żydowską Starym Testamentem, którego recepcja doprowadziła do wykorzenienia ludów europejskich z ich przedchrześcijańskiej kultury, niszcząc wspólnotę narodową i negując etniczną więź; koncentrując się na życiu pośmiertnym i przyjmując postawę wrogą istnieniu ziemskiemu. Jaką alternatywę stanowiło wobec tego SS? Według Evoli, ich neopogański naturalizm i panteizm nie tylko nie były w stanie zastąpić „negatywnego chrześcijaństwa”, ale brakowało im jakiegokolwiek ukierunkowania transcendentnego, nawet na najniższym poziomie duchowym. Niemożliwe okazało się też wskrzeszenie przedchrześcijańskiej religii teutońskiej. SS pozbawione zatem było jakichkolwiek podstaw transcendentnych, które mogłyby pokierować ich walką: nie rozwinął się kult ani starożytnego germańskiego boga wojny, Thora, ani chrześcijańskiego Archanioła Michała, którego synod w Mainz obwołał w 819 roku patronem Imperium.

Oskarżenia mówiące o krytyce Evoli jako spóźnionej są bezpodstawne. Już w znanym artykule „Reich und Imperium als Elemente der neuen Europäischer Ordnung“ (Europäische Revue, luty 1942) jasno formułował swoje zarzuty: „Musimy zdać sobie sprawę z antyrzymskich uprzedzeń obecnych w pewnych kręgach. Są one jednak zazwyczaj oparte na jednostronnych porównaniach. Na przykład, poprzez prawo rzymskie rozumie się często prawo, które wypadałoby nazwać raczej napoleońskim, charakteryzującym się odwołaniami do uniwersalizmu i abstrakcyjnego normatywizmu, które w ‘imperialnej przestrzeni’ dawnego Rzymu pojawiały się sporadycznie. Podobnym błędem jest porównywanie Imperium Rzymskiego do Kościoła katolickiego. Oczywiście, trzeba się zgodzić, że elementy rzymskie obecne w katolicyzmie wieków średnich ukształtowały ówczesną kulturę Cesarstwa; należy sobie jednak uzmysłowić charakter katolicyzmu tamtego okresu. Prawdziwe prawo rzymskie nie było ‘uniwersalne’ w rozumieniu oświeceniowym i masońskim, lecz stanowiło element ładu imperialnej sfery Cesarstwa, opierając się na zgodnym z tym ładem wzorcu kulturowym i humanistycznym. Średniowieczny katolicyzm bazował na chrześcijaństwie, które było tożsame ze wspólnotą aryjskich narodów Europy. Wspólnota ta miała charakter organicznej i militarnej jedności, w której etyka oparta na honorze i wierności liczyła się zdecydowanie bardziej niż cnota wyrzeczenia i idea uniwersalnego braterstwa ludzkości. (...) Nie można zapominać, że dla większości Europejczyków katolicyzm oznacza wielowiekową tradycję, której nie można nagle odrzucić bez destrukcyjnych konsekwencji. Z tego względu odpowiednie przystosowanie go i selekcja niektórych jego elementów byłyby bardziej celowe niż bezpośrednie odrzucenie go. (...) Powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że Nowy Ład potrzebował będzie punktu odniesienia analogicznego do tego, którego Rzym dostarczył kulturze średniowiecznej Europy. Imperializm wiąże się z ośrodkiem władzy, który represjonuje i wykorzystuje pozostałe części społeczeństwa, podczas gdy Cesarstwo czy Imperium oznacza dominację wyższej sprawiedliwości unum, quod non est pars (jedność, która jest niepodzielną).”

Nie ma wątpliwości, że system rządów ucieleśniany i realizowany przez kierownictwo niemieckiej Rzeszy stanowił, tak krytykowaną przez Evolę, formę imperialistyczną, a nie imperialny Ład oparty na fundamentach duchowych. Dla istoty Tradycji nie ma znaczenia, że Evoli przyszło żyć w czasach całkowitego triumfu modernizmu. Usiłował wpoić zasady tej Tradycji ówczesnym przywódcom, jednak nie udało mu się tego dokonać. Wszystkie zbrodnie przypisywane reżimom naszego stulecia – mobilizacja mas, ludobójstwo, współczesna technologia wojenna – wynikają z założeń nowożytności. Nawet jeśli pojawiały się tam odwołania do dawnego porządku, nie kierował nimi duch Tradycji. Przedziwnym paradoksem jest zatem fakt, że te wytwory nowożytności służą jako dowody oskarżenia przeciwko Tradycji.


(źródło: wydanie internetowe pisma „Kshatriya”
tłumaczenie: pismo „Odala” nr VI)