W służbie Tradycji - rozmowa z Martinem Schwarzem

Odala: Czy mógłby Pan przedstawić Czytelnikom dotychczasową działalność środowiska Kshatriyi?

Martin Schwarz: To proste. W roku 1994 rozpocząłem publikowanie artykułów poświęconych Evoli w różnych pismach politycznych i kulturalnych. Teksty te zamieściłem następnie w internecie na stronie zatytułowanej Kshatriya. Dzięki temu nawiązałem kontakty na całym świecie. Od 1998 roku biuletyn Kshatriya wydawany jest także w wersji drukowanej w języku niemieckim. Stopniowo biuletyn przekształca się w magazyn, z profesjonalnym składem i formą graficzną. W planach są inicjatywy nawiązania bliższych kontaktów z naszymi czytelnikami. Nazwa „kshatriya” wskazuje, rzecz jasna, na inspiracje Evolą, jednak ma również na celu podkreślenie, że nieistotne są osoby stojące za naszą inicjatywą, a nawet sama postać Evoli, bez względu na jego wielkie zasługi dla nurtu tradycjonalistycznego, lecz wzorzec, który starał się artykułować: świętego wojownika. Tak rozumiana depersonalizacja w służbie Tradycji wskazuje na ostateczny cel Kshatriyi – stworzenie sekretnego zakonu strażników / rycerzy, który doprowadzi do odrodzenia Europy.

Odala: Jaki był stosunek Evoli do religii – a dokładniej – w jakich religiach dostrzegał on obecność pierwiastka Tradycji?

Martin Schwarz: Może się to wydać dziwne, ale Evola nie był tak naprawdę zainteresowany tym, co potocznie określane jest mianem „religii”. W sferze jego zainteresowań znajdowała się głównie realizacja potencjału tkwiącego w jednostce oraz tworzenie (lub zachowanie) form społecznych, które dają możliwość samorealizacji jednostkom najbardziej wartościowym. Wynika jednak z tego przekonanie, że pewne religie sprzeciwiają się tak sformułowanym celom, dążąc do zredukowania osobistych dążeń jednostek w imię zapewnienia minimum duchowego komfortu masom. Evola wyraźnie określił chrześcijaństwo jako religię kastrującą potencjał elity „wyższych ludzi” w obawie przed wywołaniem poczucia niższości w składającej się z „owieczek” masie. To samo dotyczy również buddyzmu mahayana i innych form religijnych Kali Yugi, wieku ciemności. Z drugiej strony Tradycję pierwotną odnaleźć można w prawie wszystkich istniejących religiach, jeśli tylko skupić się nie na głoszonych przez nie dogmatach, lecz na obecnym w nich duchu walki. Pomijając mitologię, chrześcijańskie rycerstwo nie różni się zbytnio od bojowników dżihadu i samurajów. Jedna rzecz stała się z czasem dla Evoli oczywista: nie jest możliwy powrót religii pogańskich. Dlatego możemy albo kultywować wartości hyperborejskie poza sferą religijną, albo wzmocnić obecność tych wartości w ramach istniejących religii, w Europie głównie chrześcijaństwa. Bardzo istotny jest w tym świetle fakt, iż ruchem religijno-politycznym, który kierował się w największym stopniu ideałami Evoli był Legion Archanioła Michała w Rumunii.

Odala: Jakie były faktyczne stosunki z Evoli z włoskim reżimem faszystowskim? Jaka była jego opinia na temat działających po wojnie ruchów narodowo-radykalnych i nowoprawicowych?

Martin Schwarz: Odpowiedź na pytanie o zaangażowanie Evoli w sferę Realpolitik nie jest łatwa; wiele spraw pozostaje niewyjaśnionych, istnieje szereg sprzecznych relacji. Dystans dzielący go od partii ucieleśniających faszyzm był zawsze znaczny. Evola nigdy nie był członkiem żadnego ugrupowania politycznego czy jakichś wpływowych kręgów, choć posiadał liczne znajomości i protektorów. Natomiast na znacznie istotniejszym poziomie ideologicznym kwestia jest jasna. Radykalnie odrzucał zarówno zachodni liberalizm, jak i komunizm. Wierzył w odrodzenie ideałów Imperium Rzymskiego. Po tym jak zerwał stosunki ze swym niegdysiejszym mentorem Arturo Reghinim, który związany był z masonerią i propagował ideę „pogańskiego imperializmu”, Evola nawiązał współpracę z Guidem de Giorgio, w którym widział główną podporę wydawanego przez krótki czas pisma La Torre. Po zamknięciu tego periodyku przez władze kontynuował tę samą linię w innych publikacjach. Właśnie po zerwaniu współpracy z Reghinim propagował koncepcję bardziej wysublimowaną, którą określić można mianem „faszyzmu sakralnego”. Łączy się w niej sakralny charakter starożytnego Rzymu z współczesnymi instrumentami państwa faszystowskiego, w mniejszym lub większym stopniu zdeterminowanego przez metodę sięgnięcia po władzę, osobowość Duce i inne czynniki personalne. Zgodnie z tą ideą, państwo faszystowskie, będące tak czy inaczej strukturą przynależną do nowoczesności, powinno ulec przemianie w kierunku tradycjonalistycznego państwa sakralnego i jego funkcji – symbolizowanego przez fasces i oś. Koncepcja „pogańskiego imperializmu” była tymczasem bardziej związana z kultem siły, niż z sakralnością. Podobne pytanie przyniosły czasy powojenne: w jaki sposób współczesne ruchy polityczne mogą doprowadzić do triumfu społeczeństwa tradycyjnego? Wyłącznie takie jest kryterium oceny ruchów opowiadających się za Nowym Ładem Eurazjatyckim. Evola twierdzi tam, że Yockey, pomimo odkrywczości niektórych swych wniosków, pomija różnicę pomiędzy kulturą a cywilizacją (zdefiniowaną przez Oswalda Spenglera), usiłując zbudować koncepcję imperialną na bazie cywilizacji. Propozycja evoliańska – rodzaj zakonu opartego na fundamentach metafizycznych i kulturowych – nie została podjęta w powojennej Europie, a sam Evola zachowywał krytyczny dystans wobec istniejących ruchów. Trzeba też pamiętać, że Evola był w odróżnieniu od tych ruchów, zdeklarowanym monarchistą i nieprzejednanym wrogiem demokracji.

Odala: Jak zdefiniowałby Pan istotę historiozofii Evoli?

Martin Schwarz: Odpowiedź na tak postawione pytanie nastręcza podobnych trudności, jak pytanie dotyczące religii. Evola nie był zainteresowany historią jako taką. Jego interesowała raczej niezmienna, odwieczna istota bytu. Historia to proces oddalania się od tej istoty. Pojawia się ona i jest napędzana trzema czynnikami. Najważniejszym spośród nich jest dekadencja tych, których rola polegała na pełnieniu straży nad niezmienną częścią bytu. Nie mogą oni dłużej pełnić swej misji, gdyż zaczynają przywiązywać większą wagę do wizerunku w świecie zewnętrznym, niż do samorealizacji i inicjacji. Jednocześnie przewagę zdobywają wrogowie istniejącego ładu – charakteryzujący się brakiem odpowiednich predyspozycji wynikającym z ich pochodzenia lub zdolności ograniczonych do dziedziny materialistycznej ekonomii, której wpływy w społeczeństwach tradycyjnych były ograniczone. Ludzie ci są „uciskani”, sieją zatem ferment rewolucji. Połączone siły dekadencji i rewolucji sprawiają, iż w tradycyjnym społeczeństwie inicjacyjnym dokonuje się przewartościowanie zmierzające do obalenia tradycyjnego porządku, zamiast jego obrony. Stało się tak, według Evoli, z wolnomularstwem. Pojawia się tu kolejny istotny czynnik: społeczności te są tak naprawdę tylko narzędziami sił wyższych, które można by określić jako „demoniczne”. Evola nie rozwija tego zagadnienia, ale w zarysie jego poglądy są tu zbieżne z poglądami Corneliu Codreanu, założyciela wspomnianego już Legionu Archanioła Michała: prawdziwa walka toczy się nie na ziemi, lecz w niebie (choć każdy z nich inaczej pojmował naturę tego nieba).

Odala: Jak daleko sięgają wpływy evolianizmu na współczesne nurty polityczne i filozoficzne Europy?

Martin Schwarz: Wpływy te należałoby oceniać zawsze według kryterium jakościowego. Niewiele osób uświadamia sobie znaczenie myśli Evoli dla zrozumienia losów Europy. W ostatnich latach wpływy te stają się coraz szersze, co sprawia, iż pojawiło się wielkie niebezpieczeństwo powstania na ich bazie spekulacyjnych ideologii. Tysiąc osób silnie zdeterminowanych znaczy więcej niż wszyscy ci, którzy nieustannie reinterpretują jego dorobek. Bardzo znaczącym procesem jest odkrywanie Evoli w Europie Wschodniej. Z uwagi na katastrofalną sytuację, do której doprowadza kapitalizm w byłych państwach komunistycznych, pojawia się tam szansa na ozdrowieńczą radykalizację – także na radykalizm intelektualny. Europie Zachodniej brakuje takiej tabula rasa; Evolę szufladkuje się tu i tam i stąd wynika różnorodność kulturalnych i politycznych przedsięwzięć, które czerpią z niego inspirację. Ale do czego to prowadzi? Mogę mieć tylko nadzieję, że elita tradycjonalistyczna zdecyduje się na nowe formuły organizacyjne, na stworzenie Zakonu Stalowej Korony, którego projekt naszkicował Evola – nie jako dogmat, lecz jako jedną z propozycji – elitarną grupę, która przetrwa całkowity rozkład kultury i cywilizacji, po czym zdolna będzie przywrócić sprawiedliwy ład.

(źródło: pismo „Odala” nr VI)